Translate

REGULAMIN dla czytelników bloga

REGULAMIN dla czytelników bloga

1. Proszę o szczere komentarze
2. Nie kopiować treści, zdjęć itp.
3. Nie podszywać pod blogerkę
4. Nie używać wulgaryzmów w komentarzach
5. Szanuj innych
6. Nie reklamuj swojego bloga w komentarzu (z wyjątkiem o podobnej tematyce jak mój blog - to chętnie poznam)

NIE STOSOWANIE SIĘ DO REGULAMINU CZEKAJĄ KONSEKWENCJE !!!

czwartek, 14 sierpnia 2014

2 miesiące bez implantu - przemyślenia.

No cóż mija 2 miesiące bez procesora, tak jestem głucha.

Tak sobie pomyślałam, że..
















Na początku byłam strasznie zadowolona z implantu, zaczęłam coraz więcej słyszeć i słyszałam dużo. Zaczęłam mówić i zaczęłam komunikować się normalnie z ludźmi. 
Na początku starczało mi. Potem? 
Kiedy implant osiągnął maksimum możliwości. Nie dało już ustawić lepiej. Nie słyszałam na tyle jakbym chciała. Telewizji nie rozumiałam, z obcymi przez telefon nie mogłam rozmawiać, ciężko rozmawiać z kimś słyszącym w hałasie, ciężko załatwiać sprawy urzędowe przez okienka, ciężko w szkole, nie rozumiem nauczycieli/wykładowców, całkiem słuchowo nie potrafiłam zrozumieć niektórych osób, a właściwie to większość ludzi nie rozumiałam słuchowo, w grupie miałam problemy ze zrozumieniem. Zawsze musiałam polegać na czytaniu z ust. 
Zaczęłam myśleć o 2 implancie, bo bilateralna implantacja podobno lepsze efekty. Nie tylko lepsza lokalizacja dźwięku, ale i lepsze rozumienie mowy. Nawet zaczęłam pytać technika o możliwości, ale u mnie nie bardzo, bo za długa przerwa między jednym a drugim implantem. Więc myślałam o aparatach, przymierzałam ale zero efektu, nawet trochę! Po prostu NIC nie słyszałam w aparacie. Więc dałam sobie spokój z drugim implantem. 
Kiedy implant zaczął psuć, słyszalność się pogarszała. Nauczyłam się bardzo dobrze czytać z ust. Pomyślałam, że w tym momencie implant nie jest mi potrzebny, skoro nauczyłam się mówić i odczytywać z ust. Często zdejmowałam procesora ze względu na nieprzyjemne trzaski, dźwięków ale także denerwowało, że słabiej słyszę. Więc wolałam nic nie słyszeć. I tak przez 2 lata chodziłam z zepsutym implantem. 
Kiedy całkiem się wyłączył implant, stał się bezużyteczny. Na początku dziwnie było, bo ciągle zapominałam, że implant był zepsuty i chciałam sięgnąć po procesora przed wyjściem.. 
Ale tak bardzo nie przeszkadzało, bo nie miałam za dużo kontaktów z ludźmi. 
Z czasem, jak byłam na spotkaniu zaczęłam widzieć, że nie jest łatwo.. Coraz więcej kontaktów łapałam i widziałam co się działo, było mi trochę głupio, że ich nie rozumiem co mówią do mnie. Samo czytanie z ust na prawdę męczące, oczy się męczą, ponieważ cały czas muszą się skupiać na czyjejś usta. A nie każdy dobrze układa usta, więc nie ma możliwości zrozumienia. 
Nikt na początku ze znajomych nie zorientował się, że nie słyszę, bo mówię normalnie jakbym była w implancie. Podczas jazdy samochodem czy w ciemnym pomieszczeniu nie rozumiałam co dana osoba mówi do mnie, bo nie słyszę. 
Zaczęłam praktykę w biurze, na szczęście chodzę z przyjaciółką i ona mi tłumaczy co pani mówi. Po prostu nie mogę zrozumieć panią choć chciałabym ale nie mogę i to jest denerwujące. 
Zdałam sobie sprawy, że w pracy bez słuchu nie tak łatwo jak i w załatwianiu spraw urzędowych i innych, także w kontaktach z ludźmi.
Więc kiedy nie słyszę, zaczęłam doceniać implant, że bardzo dużo mi dał i dzięki niej mogę samodzielnie funkcjonować. Dzięki słuchu (może nie idealnej ale trochę słuchu) rozumiem większość kto co mówi, bo nie muszę opierać się tylko na czytaniu z ust ale pomaga mi w tym słuchowo, jak ktoś mówi niewyraźnie (chodzi mi o usta). Więc teraz troszkę inaczej patrzę na świat i na implant. 
Dałabym, żeby zrobili mi reoperację jak najszybciej i nareszcie samodzielnie funkcjonować, a nie ciągle kogoś prosić, żeby ktoś mi pomógł np wytłumaczyć.. Życie dorosłe nie jest takie łatwe. 
Zadowolona jestem z implantu, ale rozczarowana jestem jedno to niezawodność implantu wewnętrznego, nie są takie trwałe jak mówiono mi, że jest na całe życie.. Ale pogodziłam się z tym, że tak ma być, mam nadzieję, że nowy implant będzie służył całe życie, albo choć co najmniej 30 lat, nie krócej. Bo w końcu to tylko urządzenie elektroniczne, nie jest wieczny i ma prawo zepsuć. 
Już nie będę mówić o jakości słyszenia, będę rehabilitować, a reszta poradzę sobie. Nikt nie da gwarancji ani nie będę robić sobie nadzieję, że nowy implant będzie dużo lepszy. Po prostu zaoszczędzę rozczarowań i żyć normalnie tak jak potrzeba :)

Tego piszę, nie dlatego, że żaliłam się, nie akceptowałam implantu, nie o to chodziło. Akceptowałam siebie taka jaka jestem, nie miałam problemów z tym. Może dlatego, że byłam wychowana nie tylko w środowisku wśród słyszących ale także wśród niesłyszących, więc miałam ludzi "podobnych" do mnie, z takimi samymi problemami musieliśmy zmagać się w życiu ;) Ale nie raz miałam takie myśli "a gdyby..?". I to o tym piszę ;) I chciałam wam pokazać, że w tym życiu zaczęłam doceniać na prawdę istnienia wynalazku implantu ślimakowego, mam cieszyć się życiem, nie ważne czy słyszę czy nie słyszę. Nie chcę mieć implantacji bilateralnej, wystarczy mi jeden do funkcjonowania. Na prawdę warto sobie pomóc, ale oczywiście nie oczekiwać zbyt wiele, ale choć trochę to pomaga! Lepsze to niż nic. :)

Są komórki macierzyste, ale na razie nie można ich używać. Jeśli byłyby, to chyba nie zdecydowałabym się, jakoś boję się normalnego słyszenia, dla mnie coś nowego, szok. Nie mogłabym odpoczywać od hałasu, w nocy nie mogłabym spać w ciszy i wiele innych powodów, których tak bardzo obawiam się. I oczywiście naturalny słuch jest zupełnie inny niż implant. Zaakceptowałam siebie taka jaka jestem, a nagle mam się zmieniać na pełnosprawną osobę? Brzmi bardzo fajnie, że uzdrawia, ale trudna dla mnie sprawa, bardzo duże wahania. Jestem chyba za stara na nowości, na przyzwyczajenia. Po prostu nie wyobrażam sobie jakoś.. Dla tych którzy stracili słuch nagle jest super sprawa, że komórki macierzyste, albo u dzieci. Dzieci szybciej przystosują się do normalnego słyszenia niż dorosły człowiek, który nie słyszał przez całe życie, albo słabo i akceptował ciszę...

PS Zmieniłam tło ;) Zastanawiam się czy jest dobry, czy coś zmienić.. Miałam wahania które tło mam podłożyć pod grafikami.. Ale chyba jest dobrze tak jak jest.

5 komentarzy:

  1. Ja też jakoś się boję stać na pełnosprawną osobę O_o może dlatego, że nie jesteśmy przyzwyczajeni..... Nie słyszałam o komórce o_O czy wykona operacje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam znaleźć, czy potrzebna jest operacja czy tylko wystarczy jakoś poprzez krew czy coś w tym stylu bez konieczności operacji.

      Usuń
    2. Mama mówiła że słyszała o tym i ludzie powiedzieli że robi się taką operacje i nic więcej na ten temat.

      Usuń
  2. Mama mi powiedziała że słyszała o ten komórce i ludzie powiedzieli że to robią operacje i nic więcej nie wiemy na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wszczepiają jeszcze komórek macierzystych ludziom, są doświadczenia na zwierzętach, którym wszczepiają. Na razie to jeszcze daleka droga ale na pewno się uda.

    OdpowiedzUsuń